niedziela, 29 grudnia 2013

Indie i druga rocznica

Po raz pierwszy udało mi się polecieć bardziej na wschód i południe niż Afganistan. Wznoszę mój mały prywatny "cheers" w związku z tym, że jestem z Filipem w połódniowych Indiach, w Kerali. Miejsce w którym jesteśmy dokładnie można opisać jako "Indie powiatowe" czy nawet "Indie gminne". Daleko od wielkich miast i tłumu ludzi. Otoczeni naturą. Jest niesamowicie zielono i całkiem chłodno, bo mieszkamy na wzgórzach ok. 1000 metrów nad poziomem morza.
Zatrzymaliśmy się w nazwijmy to "prywatnej kwaterze" która ma nie tylko europejski standard ale też fantastycznych nauczycieli jogi z którymi ćwiczymy codziennie rano i wieczorem, dzień po dniu wracając do formy. Każdemu kto chce naprawde wrócić do rownowagi bardzo polecam (chociaż na 2-3 dni, choć my zostajemy na znacznie dłużej) Mundax homestay: http://www.mundax.com/. Miejsce jest CUDOWNE. A nasi "hostowie"... brak słów. Nigdy nie sądziłam, że spotkam się z tak fantastycznymi ludźmi w tej sytuacji. A historia też jest dobra - historia tego jak znalazłam to nisamowite miejsce. Było tak: Jeden z moich ostatnich dni w pracy, miałam wolną chwilkę więc sprawdzałam jakie są opcje, żeby ćwiczyć jogę w Indiach. Myślałam o Goa bo to miejsce jest turystyczne i można czuć się swobodnie - uciekając od opresyjnego afgańskiego społeczeństwa i stresu mało obchodziły mnie walory kulturowe, chciałam nie zwariować - odopocząć, żeby nikt się na mnie nie gapił ani nie otaczał negatywną energią. Okazało się jednak, że Goa to raczej "party place" a to nie jest najlepsze miejsce na dekompresję, bo nie można się aż tak do końca zrelaksować. Po za tym wszystko było albo zabookowane albo zdecydowanie za drogie. W końcu ktoś ze znajomych powiedział "Kerala", wygooglowałam ale znowu drogie albo zajęte, wiec weszłam na 10 stronę wyszukiwania w googlu, obejrzałam zdjęcia (żadnych chatek z pająkami tylko normalny dom) i zadzwoniłam. Odebrała pani i rozmawiamy ja jej mowię ze ceny chciałabym poznać, ona, żebym jej maila dała, ja jej że spoko, ale jej prześlę smsem, bo ja jestem z Polski i mam bardzo długie imię, a przez to długiego maila. W tym momencie cisza, a potem pani mówi po polsku, "ale ja tez jestem z Polski"... I tak Polka w Kabulu dzwoniła do Polki w Kerali. I tak poznałam Agę. I to już był "must go". Wiza, bilety, Kerala. Jest ekstra.

Byliśy też w prawdziwym ayurvedycznym szpitalu na masażach oraz (truuutuuutuuuu ;)) jeździliśmy na słoniach, a nawet kąpaliśmy jednego. Wiem, że to "turystyczna" rozrywka, ale raz w życiu chciałam przytulić się do słonia - co też zrobiłam siedząc na jego mokrym, chropowatym grzbiecie. Niesamowite wielkie stworzenia. Nawet zostałam przez niego polana wodą z trąby - elephant shower. Czuję, że mimo, że to dopiero tydzień po za Afganistanem, to i tak już dużo tej ciężkej złej energii ze mnie zeszło. Duża część dekompresji nastąpiła. Ale wiem, że jeszcze nie do końca, bo ciężko mi medytować. Wciąż jeszcze. Ale czy totalna dekompresja jest w ogóle możliwa? Zwłaszcza, że ja wiem, że do Kabulu wracam? Ciężko powiedzieć. Wiem, że mam miesiąc. Teraz to już trochę mniej niż miesiąc, bo będę z powrotem 20tego stycznia.
Nigdy nie miałam tak długiej i rekalsującej przerwy w byciu w Afganistanie. Bardzo dużo różnych aktywności i ciągle joga - prawdziwe, dobre wakacje i relaks. Chyba zasługuję (zasługujemy oboje z Filipem) skoro właśnie dziś jest moja druga rocznica przyjazdu do Kabulu. Ciężko uwierzyć, prawda? Mi jest ciężko uwierzyć.

Podsumować te dwa lata?
3 prace, 4 domy, +10 do umiejętności pracy po angielsku (normalne funkcjonowanie, pisanie rapotów etc.), pierwsze zmarszczki w wieku lat 25/26ciu, trochę dodatkowych kilogramów, dużo dobrych ludzi, kilkoro kiepskich ludzi, jeden Filip :), niesamowity rozwój.

Teraz stoję przed perspektywą nowej pracy - mam podpisany kontrakt, zaczynam 1 Stycznia, a faktycznie 13 Stycznia w Holandii. To samo w sobie jest dość niesamowite bo pracodawca wysyła mnie na "orientation meeting" na inny kontynent :) A potem wracam do Afgu. Niespokojnego, zimnego Kabulu. Który może będzie ok jak długo będzie leżał śnieg. A potem przyjdzie znów krwawa wiosna. Tym razem z wyborami, które są tak dużą niewiadomą.

Ja jednak zaczynam mieć czyste serce - czyste od zanieczyszczenia stresem, spalinami i niepewnościami. I zaczynam mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Bo nie jest tak źle jak to malują i ja to wiem. Mój stres miał tak naprawdę więcej wspólnego z pracą niż z sytuacją bezpieczeństwa ostatnio. Moje serce czuje się coraz lepiej. Joga działa naprawdę fantastycznie. Bycie w dobrym, zielonym miejscu - działa też. Masaże ayurvedycznymi olejkami pozwalają moim kolanom nieboleć. Oddycham głęboko, jak nie oddychałam od lat. Jest dobrze.

PS. To zlecenie ktore teraz biorę jest moim ostatnim zleceniem w Afganistanie pod rząd. Nie chodzi tu o butne stwierdzenie, że na pewno dostanę następną ofertę - tego nigdy nie wiadomo (zwłaszcza, że obecnej pracy jeszcze tak naprawdę nie zaczęłam), ale chciałam to napisać, że tak - że to moje ostatnie zlecenie w Afganistanie i że po tym kontrakcie zmieniamy kraj. Czyli w okolicach pewnie lipca (biorąc DŁUGIE wakacje) chętnie zacznę pracę w jakimś innym kraju (tylko Sudan i Arabia Saudyjska nie wchodzą w grę :)). 

7 komentarzy:

  1. Witaj,
    mi baaardzo marzą się Indie :) baaardzo bardzo.
    Mogę wiedzieć ile kosztuje pobyt??
    Zazdroszczę wakacji i zazdroszczę możliwości pracy w takim kraju jak Afganistan. Może szalone, ale chciałabym też przeżyć coś takiego:)
    Pozdrawiam,
    Gosia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień Dobry
    Naprawdę ciekawa strona!
    Mm pytanie czy istnieje możliwość kontaktu mejlowego z Panią?
    Pozdrawiam,
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Michale, w jakim celu chciałabyś skontaktować się ze mną emailowo?

      Pozdrawiam Ola

      Usuń
    2. Porady;)
      Jestem osoba która ukończyła studia związane z bezpieczeństwem na jednej z wojskowych uczelni i aktywnie szukam pracy za granicą, a nie ukrywam ze Afganistan od lat mnie fascynował. Chciałem się zapytać czy orientuje się Pani od czego zacząć. Rozumiem że pojechała tam Pani w ramach stażu studenckiego, ale po spędzeniu tam pewnego okresu czasu mogła Pani poznać specyfikę oraz system pracy oraz rekrutacji. Przepraszam gdyż nie jest to tematem bloga ale
      jeżeli znalazła by Pani chwile proszę o odpowiedz
      Z poważaniem
      Michał

      Usuń
    3. Michał, zaczłą Pan od dobrego pierwszego kroku - znalazł Pan osobę która pracuje w Afganistanie. To głównie w ten sposób ludzie znajdują tu pracę - po przez kogoś kogo znają. Ale nie tylko. Jeżeli jest Pan poważnie zainteresowany to proszę poszukać na stronie www.jobs.af oraz acbar.org. Jakiej pracy konkretnie Pan szuka?

      Usuń
    4. A email jest doafgu at gmail. com

      Ola

      Usuń